 |
:.:.: BABICKIE FORUM INTERNETOWE :.:.: STARE BABICE
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
janek
Gość
|
Wysłany: Pią 13:40, 16 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Pewnego wiosennego wieczoru Pan Marcin Babicki, zaproponował pani Babickiej, aby razem z sąsiadem z naprzeciwka, urządzili małą imprezkę, na której ma tańczyć naga tancerka o egzotycznym imieniu Miriam. Sąsiad z naprzeciwka był alfonsem i zaproponował babickiej sąsiadce, aby w wolnej chwili ogoliła mu klatę. To żenada, powiedziała Babicka i wzięła sprawy w swoje zręczne dłonie - jej wzrok spoczął na worku kartofli, który bardzo przypominał kształtem pupę jej nauczycielki od biologii. Pani ta bowiem tak namiętnie tłumaczyła, że nie jest gruba, choć zawsze była. Otworzyła worek z ziemniakami i wyciągając je po kolei goliła maszynką, marząc ze to klata sąsiada.
Dzieci Babickich patrząc na ogolone kartofle pomyślały: "sąsiad! Znany aktor!" nie zagrałby Miriam, bo jego pękate pośladki przypominały wyglądem akumulator...
Naładowani tym widokiem zasiedli przed tv, gdzie ujrzeli gościa na skuterze bełkoczącego bzdury z szelmowskim uśmiechem. Imię Henio sugerowało powiązanie z Grupą Trzymającą Władzę. Pan Babicki pomyślał "ach... gdybym miał taki skuter", to wyrywałbym laski.
Ale Henio przecież nie od wyrywania lasek. On się tym brzydzi. Pan Babicki był inny, zazwyczaj wyrywał chłopców i to takich jak Miriam.
Żona Babickiego (Adela) mówiła, że kiedyś odbije się to na synu, który łapie co popadnie. Syn został opiekunką i zachowywał się dziwnie, w ogóle nie pił alkoholu, nawet wina importowanego - popijał za to wywar ze zmielonej betoniarki.
Babicki wiedział, że musi nauczyć swego syna (Orgazmiusza) kłamać i kraść, dlatego załatwił mu pracę w szanowanej firmie Eko-Babice. Na początku pracował jako operator sprzętu ziemia-powietrze, więc zakosił łopatę, w nagrodę został księgowym, bo trudniej ją połamać na biurku. Jako księgowy aportem zapewnił ciepłą posadkę swojemu kochankowi i odtąd żyli długo i szczęśliwie.
Od tej pory chodząc trzymali się za grzechotniki, delikatnie muskając swój błyszczący skuterek - przeczyszczali wyciorami kanalizację.
Gdy zapadał wieczór, w olszynie za ośrodkiem kicały sobie wyposzczone cztery rury kanalizacyjne. Jednak tą sielankę niespodziewanie przerwał donośnym beknięciem pan Babicki udający się na zbiórkę Straży.
Na polanie, w promieniach zachodzącego księżyca, padał śnieżek !!!!! Śnieżek posmak miał !!!! Eskimosi takiego nie jedzą.
Chlorowana woda z basenu, jest najlepsza nakaca, albo żółty śnieg, ewentulanie kilka pompek, na solonej ulicy bliznego.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hehehehehehhe
Gość
|
Wysłany: Czw 16:06, 24 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
"Na dobre i na złe" na Babicach
Siedemnastego grudnia 2004 roku na terenie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego
na warszawskich Babicach gościliśmy ekipę serialu "Na dobre i na złe"
Odcinek z pogotowiem lotniczym będzie można oglądać w styczniu 2005 r.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lucyfer
jestem tu 24/24

Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 6671
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: gmina Babice - Prawie jak Polska :)
|
Wysłany: Czw 16:25, 24 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
hehehehehehhe napisał: | "Na dobre i na złe" na Babicach
Siedemnastego grudnia 2004 roku na terenie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego
na warszawskich Babicach gościliśmy ekipę serialu "Na dobre i na złe"
Odcinek z pogotowiem lotniczym będzie można oglądać w styczniu 2005 r. |
Miałeś przedłużony sen zimowy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał S.trażak
jestem tu 24/24

Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stare Babice
|
Wysłany: Pią 8:56, 25 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Pewnego wiosennego wieczoru Pan Marcin Babicki, zaproponował pani Babickiej, aby razem z sąsiadem z naprzeciwka, urządzili małą imprezkę, na której ma tańczyć naga tancerka o egzotycznym imieniu Miriam. Sąsiad z naprzeciwka był alfonsem i zaproponował babickiej sąsiadce, aby w wolnej chwili ogoliła mu klatę. To żenada, powiedziała Babicka i wzięła sprawy w swoje zręczne dłonie - jej wzrok spoczął na worku kartofli, który bardzo przypominał kształtem pupę jej nauczycielki od biologii. Pani ta bowiem tak namiętnie tłumaczyła, że nie jest gruba, choć zawsze była. Otworzyła worek z ziemniakami i wyciągając je po kolei goliła maszynką, marząc ze to klata sąsiada.
Dzieci Babickich patrząc na ogolone kartofle pomyślały: "sąsiad! Znany aktor!" nie zagrałby Miriam, bo jego pękate pośladki przypominały wyglądem akumulator...
Naładowani tym widokiem zasiedli przed tv, gdzie ujrzeli gościa na skuterze bełkoczącego bzdury z szelmowskim uśmiechem. Imię Henio sugerowało powiązanie z Grupą Trzymającą Władzę. Pan Babicki pomyślał "ach... gdybym miał taki skuter", to wyrywałbym laski.
Ale Henio przecież nie od wyrywania lasek. On się tym brzydzi. Pan Babicki był inny, zazwyczaj wyrywał chłopców i to takich jak Miriam.
Żona Babickiego (Adela) mówiła, że kiedyś odbije się to na synu, który łapie co popadnie. Syn został opiekunką i zachowywał się dziwnie, w ogóle nie pił alkoholu, nawet wina importowanego - popijał za to wywar ze zmielonej betoniarki.
Babicki wiedział, że musi nauczyć swego syna (Orgazmiusza) kłamać i kraść, dlatego załatwił mu pracę w szanowanej firmie Eko-Babice. Na początku pracował jako operator sprzętu ziemia-powietrze, więc zakosił łopatę, w nagrodę został księgowym, bo trudniej ją połamać na biurku. Jako księgowy aportem zapewnił ciepłą posadkę swojemu kochankowi i odtąd żyli długo i szczęśliwie.
Od tej pory chodząc trzymali się za grzechotniki, delikatnie muskając swój błyszczący skuterek - przeczyszczali wyciorami kanalizację.
Gdy zapadał wieczór, w olszynie za ośrodkiem kicały sobie wyposzczone cztery rury kanalizacyjne. Jednak tą sielankę niespodziewanie przerwał donośnym beknięciem pan Babicki udający się na zbiórkę Straży.
Na polanie, w promieniach zachodzącego księżyca, padał śnieżek !!!!! Śnieżek posmak miał !!!! Eskimosi takiego nie jedzą.
Chlorowana woda z basenu, jest najlepsza na kaca, albo żółty śnieg, ewentualnie kilka pompek, na solonej ulicy Bliznego.
Droga była spieprzona ....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
krecik
Gość
|
Wysłany: Pią 14:31, 25 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Pewnego wiosennego wieczoru Pan Marcin Babicki, zaproponował pani Babickiej, aby razem z sąsiadem z naprzeciwka, urządzili małą imprezkę, na której ma tańczyć naga tancerka o egzotycznym imieniu Miriam. Sąsiad z naprzeciwka był alfonsem i zaproponował babickiej sąsiadce, aby w wolnej chwili ogoliła mu klatę. To żenada, powiedziała Babicka i wzięła sprawy w swoje zręczne dłonie - jej wzrok spoczął na worku kartofli, który bardzo przypominał kształtem pupę jej nauczycielki od biologii. Pani ta bowiem tak namiętnie tłumaczyła, że nie jest gruba, choć zawsze była. Otworzyła worek z ziemniakami i wyciągając je po kolei goliła maszynką, marząc ze to klata sąsiada.
Dzieci Babickich patrząc na ogolone kartofle pomyślały: "sąsiad! Znany aktor!" nie zagrałby Miriam, bo jego pękate pośladki przypominały wyglądem akumulator...
Naładowani tym widokiem zasiedli przed tv, gdzie ujrzeli gościa na skuterze bełkoczącego bzdury z szelmowskim uśmiechem. Imię Henio sugerowało powiązanie z Grupą Trzymającą Władzę. Pan Babicki pomyślał "ach... gdybym miał taki skuter", to wyrywałbym laski.
Ale Henio przecież nie od wyrywania lasek. On się tym brzydzi. Pan Babicki był inny, zazwyczaj wyrywał chłopców i to takich jak Miriam.
Żona Babickiego (Adela) mówiła, że kiedyś odbije się to na synu, który łapie co popadnie. Syn został opiekunką i zachowywał się dziwnie, w ogóle nie pił alkoholu, nawet wina importowanego - popijał za to wywar ze zmielonej betoniarki.
Babicki wiedział, że musi nauczyć swego syna (Orgazmiusza) kłamać i kraść, dlatego załatwił mu pracę w szanowanej firmie Eko-Babice. Na początku pracował jako operator sprzętu ziemia-powietrze, więc zakosił łopatę, w nagrodę został księgowym, bo trudniej ją połamać na biurku. Jako księgowy aportem zapewnił ciepłą posadkę swojemu kochankowi i odtąd żyli długo i szczęśliwie.
Od tej pory chodząc trzymali się za grzechotniki, delikatnie muskając swój błyszczący skuterek - przeczyszczali wyciorami kanalizację.
Gdy zapadał wieczór, w olszynie za ośrodkiem kicały sobie wyposzczone cztery rury kanalizacyjne. Jednak tą sielankę niespodziewanie przerwał donośnym beknięciem pan Babicki udający się na zbiórkę Straży.
Na polanie, w promieniach zachodzącego księżyca, padał śnieżek !!!!! Śnieżek posmak miał !!!! Eskimosi takiego nie jedzą.
Chlorowana woda z basenu, jest najlepsza na kaca, albo żółty śnieg, ewentualnie kilka pompek, na solonej ulicy Bliznego.
Droga była spieprzona, zamiast przystanków stajnie,
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jaś
Gość
|
Wysłany: Pią 14:34, 25 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Pewnego wiosennego wieczoru Pan Marcin Babicki, zaproponował pani Babickiej, aby razem z sąsiadem z naprzeciwka, urządzili małą imprezkę, na której ma tańczyć naga tancerka o egzotycznym imieniu Miriam. Sąsiad z naprzeciwka był alfonsem i zaproponował babickiej sąsiadce, aby w wolnej chwili ogoliła mu klatę. To żenada, powiedziała Babicka i wzięła sprawy w swoje zręczne dłonie - jej wzrok spoczął na worku kartofli, który bardzo przypominał kształtem pupę jej nauczycielki od biologii. Pani ta bowiem tak namiętnie tłumaczyła, że nie jest gruba, choć zawsze była. Otworzyła worek z ziemniakami i wyciągając je po kolei goliła maszynką, marząc ze to klata sąsiada.
Dzieci Babickich patrząc na ogolone kartofle pomyślały: "sąsiad! Znany aktor!" nie zagrałby Miriam, bo jego pękate pośladki przypominały wyglądem akumulator...
Naładowani tym widokiem zasiedli przed tv, gdzie ujrzeli gościa na skuterze bełkoczącego bzdury z szelmowskim uśmiechem. Imię Henio sugerowało powiązanie z Grupą Trzymającą Władzę. Pan Babicki pomyślał "ach... gdybym miał taki skuter", to wyrywałbym laski.
Ale Henio przecież nie od wyrywania lasek. On się tym brzydzi. Pan Babicki był inny, zazwyczaj wyrywał chłopców i to takich jak Miriam.
Żona Babickiego (Adela) mówiła, że kiedyś odbije się to na synu, który łapie co popadnie. Syn został opiekunką i zachowywał się dziwnie, w ogóle nie pił alkoholu, nawet wina importowanego - popijał za to wywar ze zmielonej betoniarki.
Babicki wiedział, że musi nauczyć swego syna (Orgazmiusza) kłamać i kraść, dlatego załatwił mu pracę w szanowanej firmie Eko-Babice. Na początku pracował jako operator sprzętu ziemia-powietrze, więc zakosił łopatę, w nagrodę został księgowym, bo trudniej ją połamać na biurku. Jako księgowy aportem zapewnił ciepłą posadkę swojemu kochankowi i odtąd żyli długo i szczęśliwie.
Od tej pory chodząc trzymali się za grzechotniki, delikatnie muskając swój błyszczący skuterek - przeczyszczali wyciorami kanalizację.
Gdy zapadał wieczór, w olszynie za ośrodkiem kicały sobie wyposzczone cztery rury kanalizacyjne. Jednak tą sielankę niespodziewanie przerwał donośnym beknięciem pan Babicki udający się na zbiórkę Straży.
Na polanie, w promieniach zachodzącego księżyca, padał śnieżek !!!!! Śnieżek posmak miał !!!! Eskimosi takiego nie jedzą.
Chlorowana woda z basenu, jest najlepsza na kaca, albo żółty śnieg, ewentualnie kilka pompek, na solonej ulicy Bliznego.
Droga była spieprzona, zamiast przystanków stajnie, tylko lucyferki na forum...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
no dobra oszukiwałem...
Gość
|
Wysłany: Pią 14:38, 25 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Pewnego wiosennego wieczoru Pan Marcin Babicki, zaproponował pani Babickiej, aby razem z sąsiadem z naprzeciwka, urządzili małą imprezkę, na której ma tańczyć naga tancerka o egzotycznym imieniu Miriam. Sąsiad z naprzeciwka był alfonsem i zaproponował babickiej sąsiadce, aby w wolnej chwili ogoliła mu klatę. To żenada, powiedziała Babicka i wzięła sprawy w swoje zręczne dłonie - jej wzrok spoczął na worku kartofli, który bardzo przypominał kształtem pupę jej nauczycielki od biologii. Pani ta bowiem tak namiętnie tłumaczyła, że nie jest gruba, choć zawsze była. Otworzyła worek z ziemniakami i wyciągając je po kolei goliła maszynką, marząc ze to klata sąsiada.
Dzieci Babickich patrząc na ogolone kartofle pomyślały: "sąsiad! Znany aktor!" nie zagrałby Miriam, bo jego pękate pośladki przypominały wyglądem akumulator...
Naładowani tym widokiem zasiedli przed tv, gdzie ujrzeli gościa na skuterze bełkoczącego bzdury z szelmowskim uśmiechem. Imię Henio sugerowało powiązanie z Grupą Trzymającą Władzę. Pan Babicki pomyślał "ach... gdybym miał taki skuter", to wyrywałbym laski.
Ale Henio przecież nie od wyrywania lasek. On się tym brzydzi. Pan Babicki był inny, zazwyczaj wyrywał chłopców i to takich jak Miriam.
Żona Babickiego (Adela) mówiła, że kiedyś odbije się to na synu, który łapie co popadnie. Syn został opiekunką i zachowywał się dziwnie, w ogóle nie pił alkoholu, nawet wina importowanego - popijał za to wywar ze zmielonej betoniarki.
Babicki wiedział, że musi nauczyć swego syna (Orgazmiusza) kłamać i kraść, dlatego załatwił mu pracę w szanowanej firmie Eko-Babice. Na początku pracował jako operator sprzętu ziemia-powietrze, więc zakosił łopatę, w nagrodę został księgowym, bo trudniej ją połamać na biurku. Jako księgowy aportem zapewnił ciepłą posadkę swojemu kochankowi i odtąd żyli długo i szczęśliwie.
Od tej pory chodząc trzymali się za grzechotniki, delikatnie muskając swój błyszczący skuterek - przeczyszczali wyciorami kanalizację.
Gdy zapadał wieczór, w olszynie za ośrodkiem kicały sobie wyposzczone cztery rury kanalizacyjne. Jednak tą sielankę niespodziewanie przerwał donośnym beknięciem pan Babicki udający się na zbiórkę Straży.
Na polanie, w promieniach zachodzącego księżyca, padał śnieżek !!!!! Śnieżek posmak miał !!!! Eskimosi takiego nie jedzą.
Chlorowana woda z basenu, jest najlepsza na kaca, albo żółty śnieg, ewentualnie kilka pompek, na solonej ulicy Bliznego.
Droga była spieprzona, zamiast przystanków stajnie, tylko lucyferki na forum, grały pierwsze skrzypce!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał S.trażak
jestem tu 24/24

Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stare Babice
|
Wysłany: Pią 23:24, 25 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Pewnego wiosennego wieczoru Pan Marcin Babicki, zaproponował pani Babickiej, aby razem z sąsiadem z naprzeciwka, urządzili małą imprezkę, na której ma tańczyć naga tancerka o egzotycznym imieniu Miriam. Sąsiad z naprzeciwka był alfonsem i zaproponował babickiej sąsiadce, aby w wolnej chwili ogoliła mu klatę. To żenada, powiedziała Babicka i wzięła sprawy w swoje zręczne dłonie - jej wzrok spoczął na worku kartofli, który bardzo przypominał kształtem pupę jej nauczycielki od biologii. Pani ta bowiem tak namiętnie tłumaczyła, że nie jest gruba, choć zawsze była. Otworzyła worek z ziemniakami i wyciągając je po kolei goliła maszynką, marząc ze to klata sąsiada.
Dzieci Babickich patrząc na ogolone kartofle pomyślały: "sąsiad! Znany aktor!" nie zagrałby Miriam, bo jego pękate pośladki przypominały wyglądem akumulator...
Naładowani tym widokiem zasiedli przed tv, gdzie ujrzeli gościa na skuterze bełkoczącego bzdury z szelmowskim uśmiechem. Imię Henio sugerowało powiązanie z Grupą Trzymającą Władzę. Pan Babicki pomyślał "ach... gdybym miał taki skuter", to wyrywałbym laski.
Ale Henio przecież nie od wyrywania lasek. On się tym brzydzi. Pan Babicki był inny, zazwyczaj wyrywał chłopców i to takich jak Miriam.
Żona Babickiego (Adela) mówiła, że kiedyś odbije się to na synu, który łapie co popadnie. Syn został opiekunką i zachowywał się dziwnie, w ogóle nie pił alkoholu, nawet wina importowanego - popijał za to wywar ze zmielonej betoniarki.
Babicki wiedział, że musi nauczyć swego syna (Orgazmiusza) kłamać i kraść, dlatego załatwił mu pracę w szanowanej firmie Eko-Babice. Na początku pracował jako operator sprzętu ziemia-powietrze, więc zakosił łopatę, w nagrodę został księgowym, bo trudniej ją połamać na biurku. Jako księgowy aportem zapewnił ciepłą posadkę swojemu kochankowi i odtąd żyli długo i szczęśliwie.
Od tej pory chodząc trzymali się za grzechotniki, delikatnie muskając swój błyszczący skuterek - przeczyszczali wyciorami kanalizację.
Gdy zapadał wieczór, w olszynie za ośrodkiem kicały sobie wyposzczone cztery rury kanalizacyjne. Jednak tą sielankę niespodziewanie przerwał donośnym beknięciem pan Babicki udający się na zbiórkę Straży.
Na polanie, w promieniach zachodzącego księżyca, padał śnieżek !!!!! Śnieżek posmak miał !!!! Eskimosi takiego nie jedzą.
Chlorowana woda z basenu, jest najlepsza na kaca, albo żółty śnieg, ewentualnie kilka pompek, na solonej ulicy Bliznego.
Droga była spieprzona, zamiast przystanków stajnie, tylko lucyferki na forum, grały pierwsze skrzypce! Skrzypce pożyczył od ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
krecik
Gość
|
Wysłany: Wto 15:59, 29 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Pewnego wiosennego wieczoru Pan Marcin Babicki, zaproponował pani Babickiej, aby razem z sąsiadem z naprzeciwka, urządzili małą imprezkę, na której ma tańczyć naga tancerka o egzotycznym imieniu Miriam. Sąsiad z naprzeciwka był alfonsem i zaproponował babickiej sąsiadce, aby w wolnej chwili ogoliła mu klatę. To żenada, powiedziała Babicka i wzięła sprawy w swoje zręczne dłonie - jej wzrok spoczął na worku kartofli, który bardzo przypominał kształtem pupę jej nauczycielki od biologii. Pani ta bowiem tak namiętnie tłumaczyła, że nie jest gruba, choć zawsze była. Otworzyła worek z ziemniakami i wyciągając je po kolei goliła maszynką, marząc ze to klata sąsiada.
Dzieci Babickich patrząc na ogolone kartofle pomyślały: "sąsiad! Znany aktor!" nie zagrałby Miriam, bo jego pękate pośladki przypominały wyglądem akumulator...
Naładowani tym widokiem zasiedli przed tv, gdzie ujrzeli gościa na skuterze bełkoczącego bzdury z szelmowskim uśmiechem. Imię Henio sugerowało powiązanie z Grupą Trzymającą Władzę. Pan Babicki pomyślał "ach... gdybym miał taki skuter", to wyrywałbym laski.
Ale Henio przecież nie od wyrywania lasek. On się tym brzydzi. Pan Babicki był inny, zazwyczaj wyrywał chłopców i to takich jak Miriam.
Żona Babickiego (Adela) mówiła, że kiedyś odbije się to na synu, który łapie co popadnie. Syn został opiekunką i zachowywał się dziwnie, w ogóle nie pił alkoholu, nawet wina importowanego - popijał za to wywar ze zmielonej betoniarki.
Babicki wiedział, że musi nauczyć swego syna (Orgazmiusza) kłamać i kraść, dlatego załatwił mu pracę w szanowanej firmie Eko-Babice. Na początku pracował jako operator sprzętu ziemia-powietrze, więc zakosił łopatę, w nagrodę został księgowym, bo trudniej ją połamać na biurku. Jako księgowy aportem zapewnił ciepłą posadkę swojemu kochankowi i odtąd żyli długo i szczęśliwie.
Od tej pory chodząc trzymali się za grzechotniki, delikatnie muskając swój błyszczący skuterek - przeczyszczali wyciorami kanalizację.
Gdy zapadał wieczór, w olszynie za ośrodkiem kicały sobie wyposzczone cztery rury kanalizacyjne. Jednak tą sielankę niespodziewanie przerwał donośnym beknięciem pan Babicki udający się na zbiórkę Straży.
Na polanie, w promieniach zachodzącego księżyca, padał śnieżek !!!!! Śnieżek posmak miał !!!! Eskimosi takiego nie jedzą.
Chlorowana woda z basenu, jest najlepsza na kaca, albo żółty śnieg, ewentualnie kilka pompek, na solonej ulicy Bliznego.
Droga była spieprzona, zamiast przystanków stajnie, tylko lucyferki na forum, grały pierwsze skrzypce! Skrzypce pożyczył odpierdzielone, jak plan zagospodarowania...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 11:32, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Pewnego wiosennego wieczoru Pan Marcin Babicki, zaproponował pani Babickiej, aby razem z sąsiadem z naprzeciwka, urządzili małą imprezkę, na której ma tańczyć naga tancerka o egzotycznym imieniu Miriam. Sąsiad z naprzeciwka był alfonsem i zaproponował babickiej sąsiadce, aby w wolnej chwili ogoliła mu klatę. To żenada, powiedziała Babicka i wzięła sprawy w swoje zręczne dłonie - jej wzrok spoczął na worku kartofli, który bardzo przypominał kształtem pupę jej nauczycielki od biologii. Pani ta bowiem tak namiętnie tłumaczyła, że nie jest gruba, choć zawsze była. Otworzyła worek z ziemniakami i wyciągając je po kolei goliła maszynką, marząc ze to klata sąsiada.
Dzieci Babickich patrząc na ogolone kartofle pomyślały: "sąsiad! Znany aktor!" nie zagrałby Miriam, bo jego pękate pośladki przypominały wyglądem akumulator...
Naładowani tym widokiem zasiedli przed tv, gdzie ujrzeli gościa na skuterze bełkoczącego bzdury z szelmowskim uśmiechem. Imię Henio sugerowało powiązanie z Grupą Trzymającą Władzę. Pan Babicki pomyślał "ach... gdybym miał taki skuter", to wyrywałbym laski.
Ale Henio przecież nie od wyrywania lasek. On się tym brzydzi. Pan Babicki był inny, zazwyczaj wyrywał chłopców i to takich jak Miriam.
Żona Babickiego (Adela) mówiła, że kiedyś odbije się to na synu, który łapie co popadnie. Syn został opiekunką i zachowywał się dziwnie, w ogóle nie pił alkoholu, nawet wina importowanego - popijał za to wywar ze zmielonej betoniarki.
Babicki wiedział, że musi nauczyć swego syna (Orgazmiusza) kłamać i kraść, dlatego załatwił mu pracę w szanowanej firmie Eko-Babice. Na początku pracował jako operator sprzętu ziemia-powietrze, więc zakosił łopatę, w nagrodę został księgowym, bo trudniej ją połamać na biurku. Jako księgowy aportem zapewnił ciepłą posadkę swojemu kochankowi i odtąd żyli długo i szczęśliwie.
Od tej pory chodząc trzymali się za grzechotniki, delikatnie muskając swój błyszczący skuterek - przeczyszczali wyciorami kanalizację.
Gdy zapadał wieczór, w olszynie za ośrodkiem kicały sobie wyposzczone cztery rury kanalizacyjne. Jednak tą sielankę niespodziewanie przerwał donośnym beknięciem pan Babicki udający się na zbiórkę Straży.
Na polanie, w promieniach zachodzącego księżyca, padał śnieżek !!!!! Śnieżek posmak miał !!!! Eskimosi takiego nie jedzą.
Chlorowana woda z basenu, jest najlepsza na kaca, albo żółty śnieg, ewentualnie kilka pompek, na solonej ulicy Bliznego.
Droga była spieprzona, zamiast przystanków stajnie, tylko lucyferki na forum, grały pierwsze skrzypce! Skrzypce pożyczył odpierdzielone, jak plan zagospodarowania spotkania internautów, którzy...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|