|
:.:.: BABICKIE FORUM INTERNETOWE :.:.: STARE BABICE
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lidia Cukrowska
Gość
|
Wysłany: Sob 19:14, 14 Maj 2011 Temat postu: Pamięci Piotra Żyżelewicza |
|
|
Z głębokim żalem i smutkiem
żegnamy naszego kolegę
Piotra Żyżelewicza
Pogrążonym w smutku
Żonie Kasi,
Dzieciom Zosi, Frankowi i Anielce
Bliskim i Znajomym
składamy wyrazy głębokiego współczucia
Członkowie Rady Rodziców przy Szkole Podstawowej w Starych Babicach
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ted
więcej niż lider
Dołączył: 01 Gru 2009
Posty: 525
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:25, 14 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
RIP
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 21:15, 14 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
[']
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
marchefka
znawca
Dołączył: 05 Sty 2007
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a ze wsi :)
|
Wysłany: Nie 16:37, 15 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Będzie nam Go brakować. Ale też zostanie z nami na zawsze - w muzyce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 11:37, 16 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
kilka słów z frondy:
W nocy z czwartku na piątek odszedł Piotr Żyżelewicz. "Stopę" wspominają jego przyjaciele - Darek Malejonek, Grzegorz Górny, Marcin Jakimowicz i Jan Pospieszalski.
Marcin Jakimowicz: Siedzieliśmy na jednym z krakowskich osiedli (nieopodal VOO VOO grało koncert) i rozmawialiśmy. Był jedynym z rozmówców z książki „Radykalni”, który w czasie wywiadu… płakał. To nie była pogaduszka przy kawie. Raczej rozmowa na śmierć i życie. Zwłaszcza życie.
Stopa opowiadał i… ocierał łzy. A przecież ten facet uśmiechał się zawsze od ucha do ucha i rzucał jak z rękawa kawałami. Do końca życia zapamiętam tę opowieść:
„Problem polega na tym, jak człowiek stanie wobec świadomości obecności Pana Boga – mówił wówczas – czy opluje Go za to, co się stało, czy stanie przed Nim w zupełnej bezsilności, tak jak ja to zrobiłem, gdy urwał mi się cały świat, gdy moja żona zginęła w wypadku samochodowym. Skończyły się wszystkie moje pomysły na życie. Było po prostu tak, jakby ktoś wyłączył radio. Pustka, cisza, nic. Sam nie wiem, jak wtedy wstawałem rano, kładłem się wieczorem. Zero świadomości, otępienie, wielka wewnętrzna pustka. Dokładnie tak, jakby ktoś zamknął cię w pustej studni. To, co się stanie, jest zupełnie bez znaczenia. Cóż może mnie spotkać gorszego? Ta pustka, której doświadczyłem, była czymś takim, jakby człowiek biegł, nie gnał na koniu, ale biegł, biegł, biegł i nagle dotarł do ściany, która zamyka ślepą uliczkę. I już. Wszystko się skończyło. (…) Pan Bóg zorganizował to wszystko tak, że w kościele paulinów na ul. Długiej w Warszawie zaczęły się odbywać czuwania. I ja w swej bezsilności i niemocy, rzygając już swoimi czterema ścianami, powiedziałem znajomym: „Weźcie mnie ze sobą gdziekolwiek”. Bezwiednie zupełnie poszedłem tam i zaczęło się. W czasie Eucharystii cały mój świat stanął do góry nogami. Zauważyłem, że z ołtarza, który był dla mnie taką jasną plamą na tle tłumu, który tam siedział, spływała radość. Nie wiem, jak to opisać – raz w życiu miałem taką sytuację. To doświadczenie było takie, że z ołtarza powoli – tak jak spływa olej – spływała radość. Płynęła w niesamowitej ilości, przenikała mnie, a ja wciąż byłem zamknięty w swojej studni. Nagle doświadczyłem tego, że Ktoś zaczął tę studnię napełniać swą niesamowitą radością. Był to Jezus, Jezus Eucharystyczny. Przede wszystkim zdziwiło mnie to, że On w ogóle jest. I to nie gdzieś daleko w niebie, w postaci jakiejś energii, ale tu – konkretny Pan Bóg, Bóg, który żyje i któremu zależy na tym, abym był zbawiony”.
To było pierwsze zmartwychwstanie "Stopy". Kolejne bolesne doświadczenie przerobił na własnej skórze w ostatnich dniach. Znów poczuł się tak, jakby „ktoś wyłączył radio”. Setki razy bębnił na koncertach Armii w piosence: „Nie jestem stąd, tu mnie wrzucono pewnego dnia”. Wreszcie wrócił. Tego radia już nikt nie wyłączy.
Darek Malejonek: Piotrka znam od czasu zespołu „Kultura”. Odtąd graliśmy już razem, to był 1986 rok. To już ponad dwadzieścia lat. Moim zdaniem to był najlepszy perkusista w tym kraju. Najlepszy z najlepszych. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że jest ktoś inny, lepszy technicznie, ale on naprawdę miał to coś, co pozwalało mu zagrać niesamowicie. Miał dar od Pana Boga, który sprawiał, że to, co robił z bębnami, było po prostu wspaniałe.
Był też wspaniały jako człowiek. Zawsze był otwarty na innych, pomagał. To jest jedyny człowiek, którego znam, a który nie miał wrogów. Nie słyszałem, żeby ktoś powiedział o nim złe słowo. Piotrek to był dzielny wojownik, walczył do końca. Miał bardzo głęboką wiarę w Pana Boga.
Zawsze będzie w moim sercu. Aż do spotkania na drugim brzegu.
Grzegorz Górny: „Stopę” znam od 1994 roku, tuż po tym, kiedy w bardzo krótkim czasie stracił dziecko, żonę i najlepszego przyjaciela. Znajdował się w stanie kompletnego rozbicia psychicznego i duchowego. W tym stanie beznadziei i rozpaczy trafił do kościoła ojców paulinów w Warszawie, przy ulicy Długiej. Tam zaczęła się jego przemiana duchowa, jego nawrócenie. Tamtą rozpacz zastąpiła nadzieja. Nadzieja, która dotyczyła także jego najbliższych, co do których wierzył, że spotkają się w niebie. Ale także nadzieja na ułożenie sobie życia w pewnym pokoju, w stanie pewnej duchowej stabilności.
Wtedy też, razem z innymi muzykami, m.in. z Darkiem Malejonkiem, wstąpił do wspólnoty neokatechumenalnej, a wkrótce potem został perkusistą zespołu 2 Tm 2,3. Ludzie patrzyli na niego, jak na takiego Hioba, który stracił wszystkich najbliższych. I tak jak w przypadku Hioba Bóg wynagradza za wierność, tak w przypadku „Stopy” nastąpiła odnowa jego życia. Poznał Kasię. Ślub, trójka dzieci, szczęśliwe małżeństwo.
Mimo że Piotrek zawsze był w zespole na drugim planie, taki trochę „wycofany”, nigdy nie robił z siebie gwiazdy, celebryty, to jednak był taką dobrą duszą kapeli. Tym, co się rzucało w oczy, to była właśnie taka wielka skromność „Stopy”, i taka wdzięczność. Bo on był Panu Bogu bardzo wdzięczny za to, czego doświadczył.
Dziewięć dni przed tym, jak trafił do szpitala, Piotrek wyznawał publicznie wiarę przed swoją wspólnotą. Mówił też, dlaczego wierzy, opowiadał o osobistym doświadczeniu Pana Boga. Wszyscy w kościele, którzy słyszeli to świadectwo życia Piotrka, byli bardzo poruszeni.
Potem były ostatnie święta Wielkanocne w jego życiu. Tak się złożyło, że na całonocnym czuwaniu siedzieliśmy obok siebie. Przez cały ten czas, kiedy spoglądałem na niego, jego żonę i dzieci, widziałem takie szczęśliwe małżeństwo, szczęśliwą rodzinę. Myślę, że skoro Pan Bóg zabrał go w tym momencie, kiedy on złożył publiczne wyznanie wiary i tuż po świętach Zmartwychwstania, to wierzę, że on już jest tam w niebie.
Jan Pospieszalski: Właśnie wychodzę z Mszy Świętej odprawionej w kościele ojców paulinów na Długiej, w najbliższej wspólnocie Piotrka, gdzie brał ślub, w której chrzczone były jego dzieci, w której po prostu żył. Odprawił ją o. Zbyszek, który udzielał mu ślubu i chrzcił jego dzieci.
Staramy się towarzyszyć jego najbliższym na ile to możliwe, rodzinie, żonie, trójce cudownych dzieci. Nie umiem powiedzieć o Piotrku nic sensownego, bo to jest tak, jakbym mówił o kimś z mojej rodziny – wiadomo, że to będą same dobre rzeczy. Byliśmy ze sobą bardzo zżyci, z Piotrkiem znałem się od 1987 roku, to była rzeczywiście przyjaźń, taka bardzo realna.
Wiele muzycznych wydarzeń, jakie przyszło mi tworzyć, było właśnie z nim. Czy to muzyka filmowa, kolędy, piosenki dla dzieci, czy granie przez jedenaście lat z zespołem Voo Voo. To dla mnie, ale i dla polskiej muzyki, wielka strata, a przy okazji takie wspólnotowe zobowiązanie dla przyjaciół, żeby otoczyć troską, miłością i opieką rodzinę Piotra, która została bez środków do życia, bez jedynego jej żywiciela.
Rozmawiała Marta Brzezińska
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Myszkanka
znawca
Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Blizne
|
Wysłany: Pon 12:35, 16 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Czytając ostatni post o zmarłym Piotrze bardzo się wzruszyłam ... płakałam jak dziecko ... Panią Kasię, żonę zmarłego znam z przedszkola do którego chodzi mój synek ... Wspaniała kobieta ... Słów braknie ... Pani Kasiu, ściskamy gorąco ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jap_1
prawie lider
Dołączył: 25 Mar 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wczoraj Ursynów, dzisiaj Kwirynów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
KiziaMizia
debeściak
Dołączył: 18 Lut 2007
Posty: 774
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lipków
|
Wysłany: Wto 23:52, 17 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Drodzy forumowicze
Myslę, że nie tylko Myszkanka zna Kasię (żonę Piotra) - wspaniałą, ciepłą i oddaną swojej pracy z przedszkolakami osobę. Jesli możecie jej nawet niewielką kwotą pomóc w zapewnieniu trójce dzieci stabilnej finansowo sytuacji podaję konto na którym Fundacja Muzyczna prowadzi zbiórkę:
przy PFM działa subkonto o nazwie STOPA
31 1440 1101 0000 0000 0492 7362
Polska Fundacja Muzyczna
ul. Kruczkowskiego 12, lok.2, 00-380 Warszawa
PFM nie zarabia na wpłatach od darczyńców, celem konta jest prawna i skarbowa ochrona interesów rodziny Kasi oraz proceduralne wsparcie dla darczyńców.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|