:.:.: BABICKIE FORUM INTERNETOWE :.:.:

Gość

Powinienes (jako urzednik gminny i bodajze tez jako niby spec od spraw bezpieczenstwa w naszej gminie) przyjac to do wiadomosci,ze drogi byly sliskie niezaleznie do kogo one naleza i sam poinformowac odpowiednie organy a nie zwalac wine na kogo innego. jak zawsze gmina umywa rece od wszystkiego[/i]

biro

Od kiedy radny jest urzędnikiem gminnym?
I co to za stanowisko: bodajze tez jako niby spec od spraw bezpieczenstwa w naszej gminie?
Odpowiednie organy może informować każdy, ale zawsze łatwiej jest napisać, że to wina Tuska, Wójta i radnych.
A pod spodem dopisać: rozliczymy się przy urnie.

Żałuję, że Ci którzy mają takie proste recepty na właściwe zarządzanie krajem, czy gminą zazwyczaj są anonimowi.
Potrzeba nam takich energicznych i mających receptę na wszystko ludzi przed wyborami.
Na pewno mieliby duże szanse na listach wyborczych Very Happy

.

Lucyfer

Wrócę do sprawy, o której już dawno pisałem. Mianowicie telefonu interwencyjnego, którego brakuje nie tylko w gminie, ale także w całym kraju. Nie należy go mylić z telefonem alarmowym 112.

Chodzi o jeden numer, taki jak 101 w Anglii, pod który zgłasza się wszelkie sprawy wymagające interwencji "władz", poza zdarzeniami zagrożenia życia, zdrowia i znacznego mienia, zgłaszanymi pod 112. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że w skali Polski jest to utopia, bo jeszcze do końca sprawnie nie działa u nas system 112.

Natomiast to, o czym piszesz, nazywam Nibylandią. Niby wszystko jest i działa, ale w praktyce nie działa i winnych nie ma. Tak naprawdę obywatel chcący powiadamiać odpowiednie służby o konieczności zadziałania, powinien mieć do tego celu w telefonie specjalny spis kilkudziesięciu numerów, co jest fikcją. Część tej fikcji czasem realizuję, mając numery komórkowe do niektórych odpowiedzialnych za niektóre sprawy. Ale spróbuj się "normalnie" po urzędowych godzinach pracy dodzwonić gdzieś z informacją, że zaczyna się gołoledź na drogach gminnych, powiatowych czy wojewódzkich. Podobnie z awarią oświetlenia ulicznego i innymi zdarzeniami, których nie zgłasza się pod 112.

Być może jakimś pomysłem byłoby wykorzystanie do tego numeru straży gminnej, pod warunkiem, że byłby on obsadzony całodobowo?

Marsto

Gość

Gość

Biro nie przyjmuj taktyki typowego krzykacza tylko poczytaj ze zrozumieniem.
Chodzi o to ze pan L.P jako "urzednik gminny bo taka pelni funkcje i tego nie podwazaj (jest przewodniczacym komisji ochrony srodowiska,rolnictwa i bezpieczenstwa ktora to podobno jest odpowiedzialna miedzyinnymi za porzadek publiczny i bezpieczenstwo mieszkancow) powinien cos swoja osoba w tym kierunku reprezentowac a nie dzialc na zasadzie "ludzie dzwonta sobie sami co mnie to obchodzi to nie droga gminna a to ze przebiega przez teren gminy to nie moj problem". Ktos zglasza problem a ja moge ze wzgledu na moja pozycje cos zrobic wiec sam dzwonie albo informuje zarzadce drogi o ktorej mowa co jest grane a nie umywam rece aby przypadkiem sie komus nie narazic.Chodzi o fakt, ktos mnie wybral na radnego wiec dzilam dla ludzi, ktos mnie zrobil przewodniczacym komisji bezpieczenstwa wiec staram sie tak dzilac aby faktycznie bylo widac ,ze o to bezpieczenstwo dbam a nie pozostawiam problemy mieszkancom ktorzy w gaszczu rozbudowanje administracji(o czym wspominal lucyfer) nic nie moga zdzialac samemu i tego ukryc sie niestety nie da

Lucyfer

Tak gwoli ścisłości - radni i komisje, w których skład wchodzą, nie mają kompetencji bieżącego działania jako "urzędnicy", natomiast to oni określają zadania, które powinien realizować UG i jego urzędnicy - w drodze uchwał. A za wykonanie uchwał i swoich urzędników zgodnie z prawem odpowiedzialny jest wójt. Tak to wygląda formalnie. A o praktyce to nie ma co pisać.

Leszek.P

Lucyfer

Leszku, żeby za działanie mieć obrobioną d.., to nawet nie trzeba być radnym, wystarczy tylko próbować coś zrobić dla innych. Very Happy

Dam przykład jak daleko mogą sięgać absurdy.

Kiedyś się dowiedziałem "od sąsiedztwa", że szpieguję sąsiadów satelitami i na nich donoszę do UG. Może powinienem się czuć dowartościowany że mam większe możliwości, niż CIA, ale bardziej mnie zaabsorbowało, o co może chodzić.

Doszedłem. Zgłaszając do UG różne prośby o interwencję, na przykład naprawę latarń czy drogi, mimo że jestem dinozaurem, korzystam z nowoczesnej techniki. W tym wypadku z Google Earth, bo znacznie prościej niż skomplikowanie opisywać miejsce, jest mi "zrzucić" jego zdjęcie z GE i na nim strzałkami zaznaczyć np. niedziałające latarnie.

No i ktoś musiał takie moje zdjęcie wysłane mailem do UG zobaczyć, a strzałkę wskazującą padniętą latarnię koło jego posesji uznał za atak ma siebie Very Happy

A reszty już dokonał mechanizm plotki. Co ciekawe, "łyknęli" to ludzie na stanowiskach i z wyższym wykształceniem Very Happy

PS - jutro wystrzeliwuję z ogrodu dwa satelity geostacjonarne - jest ktoś chętny na nich umieścić jakieś kamery? Very Happy

Leszek.P

Gość

Leszek.P

Gość

Panie Leszku z powyzszych wypowiedzi anonimowych uzytkownikow wynika ze chodzilo tylko i wylacznie o zgloszenie jakiegos problemu do pana jako kogos kto moze cos zrobic w tej sprawie( w tym przypadku chodzilo o drogi). A pan pojechal z zalem jakby niewiadomo co panu zrobili
Prosze czytac i starac sie zrozumiec a nie odrazu kontratak.

Marsto

Leszek.P