:.:.: BABICKIE FORUM INTERNETOWE :.:.:

marchefka

Marsto, to nie tak. Aby otworzyć przedszkole niepubliczne trzeba spełniać określone kryteria (określa je Sanepid, Straż Pożarna i kuratorium). Po raz pierwszy trzeba je spełnić przy otwieraniu placówki, potem są kontrole (co roku, jeśli kontrola wypada bez zarzutu, częściej, jeśli są wątpliwości). Tak naprawdę jest bardzo mało przypadków naruszenia prawa, które skutkują zamknięciem przedszkola, wydaje mi się, że częściej mogą to być kary pieniężne (tego nie jestem pewna, bo nigdy nie byłyśmy z takiej sytuacji). Gmina - co jest absurdalne - nie ma żadnego wpływu na jakość edukacji, wychowania i opieki oferowaną przez niepubliczne przedszkola, tutaj jedyną gwarancją jest poczucie przyzwoitości (lub jego brak) właściciela. No i oczywiście prawa rynku - jeśli wielu rodziców jest niezadowolonych z pracy jakiejś placówki, to mówią o tym swoim znajomym, i placówka będzie miała coraz mniej chętnych, aż w końcu nie będzie się opłacało jej prowadzenie. I odwrotnie, tak jak u nas w przedszkolu - rodzice są na tyle zadowoleni, że z roku na rok mamy coraz więcej dzieci, chociaż w okolicznych placówkach ta ilość systematycznie spada (ta wiedzę posiadłam dzisiaj podczas rozmowy z kierownikiem wydziału finansowania oświaty).
A wymogi, które trzeba spełnić, aby móc nazywać się przedszkolem, to m. in. odpowiednia wysokość pomieszczeń (3 m) lub wentylacja mechaniczna, odpowiednia szerokość schodów, zabezpieczenia antypożarowe (np. klapy oddymiające czy hydranty), odpowiednio skonstruowany ciąg technologiczny w kuchni (jeśli przedszkole nie korzysta z cateringu), wreszcie odpowiednie kwalifikacje nauczycieli i dużo, dużo innych. Co ciekawe, nie ma nigdzie zapisów, że np. w placówce niepublicznej na określoną ilość dzieci przypada określona ilość kadry. Znowu wszystko zależy od tego, czy właścicielowi zależy na pieniądzach, czy na zoptymalizowaniu warunków rozwoju dzieci.
Dotacja przyznawana jest nie za jakość, tylko za dziecko, i jedyne, co sprawdza gmina, to ilość dzieci oraz sprawdzenie, czy dotacja została rozliczona zgodnie z umową (czyli np. nie można jej wydać na remonty, tylko na bieżące utrzymanie placówki).
Co do przedszkoli - myślę, że bez sensu jest podział na "dobre" i "złe" w zależności od tego, czy przedszkole publiczne czy niepubliczne. I tutaj, i tutaj będą placówki dobre i złe, to zależy od ludzi. Po prostu podejmując decyzje - o ile istnieje możliwość podejmowania decyzji - należy zadawać dużo pytań, być uważnym obserwatorem i umieć odróżnić, kiedy ktoś mówi prawdę, a kiedy mówi to, co rodzic chce usłyszeć. I ta sytuacja naprawdę może się zdarzyć zarówno w placówce niepublicznej, jak i w publicznej.
Pozdrawiam i trzymam kciuki, że nazwiska waszych dzieci znajdą się na listach przyjętych Smile

markowa · Gość

Drodzy forumowicze,
czy ktoś ma może wzór odwołania od decyzji ws. nie przyjęcia dziecka do przedszkola? Czy jest to jakiś wzór do pobrania w przedszkolach czy własna inwencja twórcza?

Pozdrawiam

Ted

marchefka

Nie ma wzoru odwołania, każdy tworzy sam.
Ted, nie wiem, gdzie składałeś papiery, ale ja dzisiaj rozmawiałam z dyrektorką przedszkola w Bliznem, mówiła że na 150 miejsc zgłosiło się 270 osób. Większość dzieci przyjętych to dzieci kontynuujące naukę. Czyli pewnie realnie do zajęcia było kilka/kilkanaście miejsc - po dzieciach z rocznika 2006.

Marsto

Do przedszkoli w Bliznem i Babicach nie zostało przyjętych ok 130 dzieci tylko z jednego rocznika (2009) , a co z resztą??

Dla przykładu, do przedszkola w Izabelinie nie zostało przyjętych tylko 15 dzieci ze wszystkich roczników.

Kasia W. · Gość

a skąd taka dysproporcja?niestety patrząc na listę przyjętych maluchów widać gołym okiem dodatkowe kryteria jakie były brane pod uwagę...super gmina...75 dzieci z rocznika 2009 r. ma możliwość korzystania z państwowych placówek (w tym część po tzw. znajomości)a co z resztą dzieci?według mnie to jest skandal....

Marsto

babiczanin_m

marchefka

Słuchajcie, piszcie odwołania - może się okazać, że jakimś cudem czyjeś dziecko dostało się do 2 przedszkoli i jakieś miejsca się zwolnią (przecież u nas nie ma centralnego zgłaszania dzieci, w ubiegłym roku dziecko znajomych dostało się do Babic i do Bliznego, wybrali sobie Blizne). Może się okazać, że jakieś dziecko bardzo źle znosi adaptację i rodzice postanowią zostawić je jeszcze w domu - wtedy można dowiadywać się o wolne miejsca w ciągu roku szkolnego.
Znam sytuację w warszawskich przedszkolach, tam też ciężko o miejsca dla najmłodszych dzieci. To nie jest problem tylko Babic, to problem powszechny.
To trochę też wina nas samych - ludzie, którzy się tu przeprowadzają, nie meldują się, co oznacza, że gmina nie jest w stanie precyzyjnie określić, ile dzieci w wieku przedszkolnym będzie za rok czy dwa. O problemie wiem stąd, że pisząc wniosek o dotacje unijne próbowałam ustalić, jaka jest ilość dzieci w wieku przedszkolnym na terenie gminy. To są dane szacunkowe, konkretów nikt nie zna.

babiczanin_m

Kasia W. · Gość

Wydaje mi się, że o tę sprawę należy zapytać naszego szanownego Wójta i Wicewójta. Skąd ta różnica?Dlaczego dla 130 dzieci z jednego rocznika nie ma miejsc w publicznych placówkach?Dlaczego w Izabelinie nie dostaje się tylko 15 dzieci ze wszystkich roczników?i co gmina ma zamiar z tym zrobić?!!!!

babiczanin_m

Kasia W. · Gość

ja jestem za - tylko na piśmie, tak żeby otrzymać odpowiedź również na piśmie, a w zależności od tego co będzie w odpowiedzi puścić to w świat i narobić im trochę wstydu i może w ten sposób zmobilizować do myślenia i jakiegoś konstruktywnego działania...wkurza mnie, że wciąż żyjemy w czasach kolesiostwa i znajomości....

babiczanin_m

Marsto

A tak trochę z innej beczki. Orientuje się ktoś jak w państwowych przedszkolach wygląda sprawa odpłatności za zajęcia dodatkowe typu angielski, taniec, rytmika etc??

Wiem, że to w każdym może byc inaczej ale ceny pewnikiem będą zbliżone