:.:.: BABICKIE FORUM INTERNETOWE :.:.:

Gość

Ja na wszelki wypadek najbliższy tydzień radziłbym poświęcić na sprzątanie szuflad w biurkach i odkurzanie podłóg w urzędzie, bo po dwudziestu latach w każdym domu nie tylko kotlet albo pasztet można znaleźć po dywanem Laughing

nie · Gość

No chyba mówimy o dwóch różnych osobach bo jeżeli kontynuowanie tych inwestycji które są realizowane przez obecnie rządzących i dołożenie tak wielkich jak np kolejne przedszkole (poza tym nie rozumiem czemu wszystko w tych babicach) itp to coś jest nie tak... nie znam osobiście Pana Tomasza, mogłem jedynie popatrzeć na niego na plakatach (które poza tym u mnie są wywieszone na tablicach sołeckich a to chyba niezgodne z prawem? tak jak wielu kandydatów do powiatu zresztą...) i przeczytać jego program i takie są moje przemyślenia do których na szczęście mam prawo. Jeżeli dają miejsce do ich wykładania to z tego korzystam. I będę to robić bo mam dosyć tego narzekania i jęczenia na wszystko wokół. Bo wokół nie jest tak źle jak tu czytam. Wolę to, co mam bo przynajmniej nie boję się o porzyszłość swoją i swoich dzieci bo przez tyle lat kiedy tu mieszkam a pracuję w warszawie to warszawy mam serdecznie dosyć a tu mimo wszystko przyjeżdżam spokojniejszy

opozycja · Gość

O prosze jakie grozby:) to jest wlasnie gminna opozycja:) pięknie postraszcie jeszcze ze wszystkich pan przyszly wójt pozwalnia co non stop sugerujesz to na pewno będziesz miał wyborcow:) Smile

ja mysle ze wielkie problemy z kotletami będzie miał wygrany jak go jego własnymi metodami go nowa opozycja będzie traktowac:) czyli co? Manipulacja i obluda:)

Gość

Michał S.trażak

Halo, halo. Nie ogrzewamy kotletów, a przecież można było przypomnieć potknięcia (upadki) władzy z ostatnich 4 lat. Piszecie, że sąsiedzi takich rzeczy nie robią. Właśnie robią - Izabelin - jeden z kandydatów na wójta odgrzał kotleta sprzed 3 lat, tj. pompowanie ścieków do KPN-u.

W sprawie Bysia - reklama "świeci" na portalu już kilka lat, w Gońcu nigdy jej nie było. Proszę więc Ciebie Leszku, żebyś nie mieszał moich biznesowych spraw, do spraw społecznych, które są dla mnie najważniejsze.

Spółka zoo piszesz??? Dobrze wiesz, że nigdy w tym zoo Tura nie zobaczysz.

Gość

Gość

Marsto

odsiecz wiedeńska · Gość

Gość

Lucyfer

Sądzę, że moje podejście jest kwestią optyki, która bardzo mi ułatwia życie. Nie stosuję pojęcia "nie zgadzania się z osobą", a "niezgadzania się z konkretnymi poglądami/pomysłami osoby". To duża różnica.

To pierwsze, niestety dominujące w naszej mentalności prowadzi do bezsensownej chęci negacji "dywanowej" innej osoby, nawet jeżeli akurat ma wręcz doskonały pomysł. A generalnie w życiu tak bywa, że człowiek raz ma pomysły do bani, czasem średnie, a czasem doskonałe. I taka negacja dywanowa po pierwsze prowadzi do utraty dobrych pomysłów, a poza tym do marnotrawienia energii na wymyślenie, jakby tu zniszczyć dobry pomysł "dla zasady", zamiast pomyśleć, jak go wdrożyć.

Wbrew temu, co mi kiedyś przypisywano na forum, bardzo często nie zgadzałem się z władzami gminy w różnych kwestiach - ale w kwestiach, a nie co do osób. I mówiłem to im wprost w oczy, a nie biłem piany na forum. Jest taka bardzo stara zasada dyplomacji i negocjacji - jeżeli chcesz, żeby Twój adwersarz zmienił zdanie, to musisz mu zostawić furtkę, żeby mógł to zrobić nie tracąc twarzy czy honoru. Bo jeżeli jej nie zostawisz, sprawa przestaje się toczyć wokół meritum, a wokół odczuć czysto osobistych. Czyli do niczego nie prowadzi poza stratą energii, dymem i niesmakiem.

Nawet władza mi kiedyś napomknęła, że się "odsunąłem", na co ja odpowiedziałem i to podtrzymuję do dziś - wcale się nie odsuwałem w jakiś szczególny sposób. Po prostu pomysł który miałem i w który włożyłem dużo czasu i energii nie wykiełkował, trudno. Nie mam z tego powodu urazy, choć oczywiście mi szkoda, ale to nie zmieniło mojego podejścia do ludzi w gminie. Po prostu nie mam innego podobnego, więc im już głowy nie zawracam. A mniejszymi sprawami zawracam regularnie i nie ma szczególnych problemów z ich rozwiązywaniem.

A z takich ciekawostek socjologicznych w przekroju mentalności krajów - jeżeli rzucisz na jakimś forum (żywym czy internetowym) jakiś pomysł np. w Anglii, to masz odpowiedzi - słuchaj, ja bym zmienił to czy tamto. Albo uzupełnił o to czy tamto. Tudzież, słuchaj, to mi nie pasuje, może być to jakoś inaczej wymyślił. I coś się rodzi.

W Polsce bardzo często w takiej sytuacji masz reakcje - co za idiotyczny pomysł, idź się człowieku doucz. Co za debil to wymyślił. Co za kretynizm. Ale jedno jest wspólne - bez żadnych uwag merytorycznych czy kontrargumentów. I rodzi się tylko piana.

A bardzo często najlepsze pomysły są wynikiem tego, że ktoś rzucił coś pozornie bez sensu, ale inni to uzupełnili, zmienili, rozbudowali i wyszło jednak coś sensownego. I takie działanie mnie interesuje, przepychanie się kto jest mniejszym idiotą, nieszczególnie.

Zawsze polecam podobno autentyczną historię z energetyki kanadyjskiej, gdzie mieli problem z oblodzeniem przewodów linii wysokiego napięcia, je zrywającym. W pewnym momencie prezes firmy załamany brakiem rozwiązań zwołał ogólne zgromadzenie absolutnie wszystkich pracowników centrali - od zarządu, przez inżynierów, do obsługi kuchni i sprzątaczek, na zasadzie "burzy mózgów". I obiecał, że wypróbuje każdy ekonomicznie wykonalny pomysł.

Na początek wypowiadali się specjaliści, ale jakoś rozwiązania nie umieli zaproponować. W końcu sprzątaczka wsparta na mopie do czyszczenia podłóg wypaliła - panie prezesie, a jakby tak wziąć pana służbowy helikopter, związać tak z 10 takich mopów w długi kij i lecąc wzdłuż linii walić w przewody zbijając lód? Mimo śmiechów "naukowców", prezes stwierdził, że obietnicy dotrzyma, bo lot helikopterem na próbę nie jest zabójczo drogi, a zamiast mopów oczywiście użyją długich tyczek z włókna szklanego.

I co się okazało? Że pomysł był doskonały - nawet nie trzeba było tej tyczki używać - wystarczył sam lot helikopterem nad przewodami, a pęd powietrza od śmigła strząsał lód.

Tak że wbrew pozorom nawet "osoby się nie znające i nie mające kompetencji" mogą mieć doskonałe pomysły, pod warunkiem, że zostaną wypróbowane, a nie wyrzucone do śmietnika tylko dlatego, że miała je dana osoba, a nie inna.

Marsto

Lucyfer